Shiatsu wymianka - tak zwany Shiaring |
Chcę poświęcić te strony na opisywanie swoich doświadczeń z terapiami tworzonymi na bazie Medycyny Chińskiej. Będą to zarówno metody, które praktykuję od kilku lat - bańkoterapia połączona z moksoterapią - czyli stawianie baniek ogniowych na wybranych punktach akupunkturowych, a następnie ogrzewanie ich moksą (lub traktowanie punktów wyłącznie bańka lub wyłącznie moksą), akupresura (też w połączeniu z dwoma poprzednimi metodami) i bliska jej refleksologia, także zasady żywienia i stylu życia, a nade wszytko - Shiatsu. To właśnie Shiatsu zawłaszczyło ostatnio moją działalność i napełniło ja niepodważalną fascynacją i siłą napędową.
Czym jest Shiatsu?
W Polsce jest w znacznej mierze nieznane, a w nieznacznej mierze znane i rozumiane błędnie. Nie
jest to rasa psa - ten sympatyczny czworonóg zowie się bowiem Shih tzu. Inny
mit, o którym pisze Carola Beresford-Cooke w przedmowie podręcznika „Shiatsu
Theory and Pracise” to dość powszechnie wśród laików panujące przeświadczenie,
że Shiatsu rodzaj masażu oferującego chwilę przyjemności i relaksu, oraz nie
wymagającego zbyt wiele umiejętności od wykonującego. Shiatsu nie jest masażem, nie jest akupresurą ani akupunkturą. Jest terapią z korzeniami w Medycynie
Chińskiej, której dokładne poznanie wymaga wieloletnich studiów, podobnie jak
akupunktura. Nota bene Shiatsu było i nadal jest pierwszym etapem w wielu
tradycyjnych szkołach akupunktury, pozwalającym nauczyć się dokładnie namierzać
punkty akupunkturowe przed wejściem w nie igłą. Mimo iż uważamy akupunkturę za
królową technik Medycyny Chińskiej, Shiatsu dzięki użyciu dotyku oferuje o
wiele więcej możliwości jak i wyzwań, niźli praca z igłami, zwłaszcza w
zakresie pracy z emocjami, trudnymi doświadczeniami i energią, które są
włączone w kanon tej holistycznej medycyny.
Prawdziwe Shiatsu jest wreszcie za każdym razem inne, nie jest jedną,
powtarzającą się sekwencją (chyba, że dla uczniów na pierwszym etapie
poznawania sztuki). Zaczyna się z reguły i kończy diagnozą, czy to z obserwacji,
obrazu języka, barwy głosu i wywiadu, czy też diagnozą z Hary, która jest
główną techniką stosowaną w szkole Shiatsu Zen. I odpowiednio każdy zabieg jest
dobrany do informacji zebranych poprzez diagnozę, przepuszczonych przez odczucia
i doświadczenie praktyka. Oprócz symptomów fizycznych, Shiatsu bierze pod uwagę
i umożliwia wgląd również w przyczyny, ukryte na głębszych poziomach
świadomości.
Shiatsu jest w moim życiu od ponad 3 lat.
A historia ta zaczęła się w momencie, gdy we współpracy z Fundacją Bullerbyn organizowałam akcję "Niedziele dla Helperów", gdzie w teamie masażystów oferowaliśmy bezpłatne masaże i terapię dla wolontariuszy zaangażowanych w pomoc w kryzysie wojny ukraińskiej. Przez kilka miesięcy co niedziela zmienialiśmy pomieszczenia szkoły Fundacji w przestrzenie masażowe. To były czasy! I to, co dzięki nim nadal żyję są przyjaźnie z masażystami, którzy w tej akcji współuczestniczyli. W kontekście Shiatsu - z Iwoną Abramowicz, która w Bullerbyn prowadziła warsztaty Shiatsu i wprowadziła mnie do Klubu Shiatsu Familly.
Z kolei Klub Shiatsu Family jest niezwykłym tworem - to ogólnoświatowy ruch społeczny, którego głową w Polsce jest Stefan Poprawa. Zakłada on, że możemy zmienić zarówno jakość swojego życia, jak i otaczających na ludzi i świata poprzez Shiatsu właśnie. Że poznając prostą, podstawową sekwencję Shiatsu możemy podzielić się dobrym dotykiem z bliskimi nam osobami, możemy skontaktować się z nimi na innym poziomie - ciała, czucia, emocji, energetyki w sposób całkowicie przyjemny i bezpieczny. Ludzie prowadzący spotkania Klubu Shiatsu Family rozsiani są po Polsce - w Warszawie spotkania z instruktarzem Shiatsu obywają się miesiącu (do tej pory w restauracji Vega na Jana Pawła), podobnie w Krakowie i Gdyni. To nie jest szkoła Shiatsu, ale fajna idea dla rozwoju osobistego, która daje posmak tego, czym jest ta terapia.
Shiatsu wspomogło także mój rozwój wiedzy na temat Medycyny Chińskiej.
Oraz praktykę, to dzięki niemu poznałam Agnieszkę Sadraei, u które przez ponad rok ćwiczyłam Qi Gong i poznawałam duchowe i emocjonalne aspekty meridianów i punktów Tsubo. I wiele innych cudownych ludzi. Jednak moja nieustająca zachłanność na wiedze pchała mnie dalej, tak ze kolejnym etapem był wyjazd na Międzynarodowy Piknik Shiatsu na Węgry, gdzie... dowiedziałam się jak mało wiem o Shiatsu i jak bardzo obszerna jest ta dziedzina. Na samych Węgrzech istnieje kilka szkół Shiatsu, podobnie na całym świecie ten temat przeżywa rozwój. Europejska Federacja Shiatsu stara się o uzyskanie uprawnień terapeutów dla certyfikowanych absolwentów Shiatsu - taki statusem, oficjalnej terapii medycznej, cieszy się Shiatsu w swoim kraju rodzinnym - Japonii, czy też w Izraelu. A tymczasem w Polsce, od 2024 roku działa Stowarzyszenie Shiatsu Polska, które także intensywnie pracuje wyciągając ta sztukę na światło dzienne z piwnicy, bo przez kilka lat niewiele się w naszym kraju działo pod tym kątem (oprócz wspomnianego już Klubu Shiatsu Family). Cieszę się, że mogę współtworzyć ten rozwój, jako członek Stowarzyszenia, nawet dość zaangażowany :) I być uczniem szkoły Polish Shiatsu College, które pod nim działa.
I to chyba wszystko na początek, jako background Qi nad Wisłą. W kolejnych postach będzie więcej o literaturze i praktyce, taki jest przynajmniej plan, choć to życie go pisze :)
Nauka Shiatsu w Polish Shiatsu College - przyjmowanie |
Nauka Shiatsu w Polish Shiatsu College - dawanie |
No comments:
Post a Comment